Wrzesień 30.09.2018
Wrzesień minął nam tak szybko, że prawie nie zauważyliśmy że to już za kilka godzin październik.. Dopiero rozpoczął się nowy rok szkolny, a już jest trzydziesty września. Ten jesienny miesiąc bogaty był w wydarzenia i te radosne i te smutne. Na szczęście więcej było tych radosnych...
We wrześniu roczek obchodziła Weronika. Tort był zarówno w Fundacji Dziecko w Centrum z rodzicami, jak i w naszym domu. Weroniczka z bobasa stała się malutką dziewczynką :-))) W swoje pierwsze urodziny wstała. Pięknie siedzi i dość szybko pełza. Wymaga jeszcze rehabilitacji ale postępy są widoczne:-)))
We wrześniu swoje dziesiąte urodziny miała Nicola. Dostała od nas swoje wymarzone rolki. Jeździ po naszym podjeździe i doskonali technikę. Czeka nas jeszcze impreza dla koleżanek. Kiedy - jeszcze nie wiem ... Teraz nie mamy do tego głowy... Nicola ostatnio jest mocno pobudzona. Panie skarżą się w szkole, że szaleje. W domu też bywa różnie... Ograniczyliśmy jej mocno cukier, być może to coś da...
Spotkała nas ostatnio niespodzianka. W naszym domu pojawili się Monika i Dawid Tomczak. W sierpniu się pobierali.Państwo młodzi zamiast kwiatów zażyczyli sobie akcesoria dla niemowląt i małych dzieci. Ich przyjaciele i rodzina byli bardzo hojni :-))). Dziękujemy za chusteczki nawilżone, pieluchy, słoiczki, ubrania, kosmetyki itd... Państwu Młodym życzymy samych szczęśliwych chwil :-))).


We wrześniu poznaliśmy Emira - kolegę Moniki, naszej przyjaciółki - współpracującej z nami na co dzień. Emir pochodzi z Nepalu. Tam prowadził fundację zajmującą się dziećmi ulicy. Zbierał dzieci z ulic Katamandu. Zapewniał im dach nad głową i jedzenie. Emir uważa, że w Polsce nie ma biedy. W Nepalu bieda - to stan zagrożenia życia.. Najbardziej spodobała Mu się Jolka :-))) Jola spokojnie spała w Jego ramionach... Emir kocha dzieci, a one kochają jego :-)))
Ze smutnych rzeczy... Spotkał nas niestety los, wielu rodzin zastępczych... Od dłuższego czasu czujemy się nękani przez rodziców biologicznych jednego z naszych dzieci przyjętych. Jesteśmy nękani oskarżeniami pisanymi do różnych instytucji. Zamiast skupić się na pomocy dzieciom, musimy myśleć, na jaki pomysł ci ludzie jeszcze wpadną.... Jesteśmy nękani ciągłym nagrywaniem w czasie spotkań... bez naszej zgody... Cóż nam zostało.. cierpliwie się tłumaczymy i przynosimy zaświadczenia od specjalistów.
Prowadzimy pogotowie prawie dziewięć lat, w naszym domu gościła prawie siedemdziesiątka dzieci, a ciągle takie postawy nas zdumiewają i jest nam po prostu, po ludzku przykro, gdy ktoś taki się trafi... Szczególnie, że takie działania nikogo nie przybliżą do odzyskania dziecka. Zresztą rodzina zastępcza o charakterze interwencyjnym, nigdy nie zatrzymuje dziecka dla siebie. Ono jest w pogotowiu tylko do czasu podjęcia przez Sąd jakiś decyzji. Jeśli jest to możliwe wraca do swojego domu, jeśli nie, jest umieszczane w rodzinie długoterminowej lub placówce itp.. Średni czas przebywania malucha u nas wg ustawy, nie powinien przekroczyć ośmiu miesięcy... Na szczęście w naszym domu prawie nigdy nie jesteśmy sami. Jest przez siedem godzin dziennie Pani, która nam pomaga, jest wielu wolontariuszy i specjalistów... często przychodzi nasza Pani Koordynator, która dokładnie ogląda i obserwuje dzieci, co jakiś czas Pani z okresowej oceny sytuacji dziecka i kuratorzy. To czynnik chroniący nas.
Trzymajcie za nas kciuki, módlcie się - byśmy to jakoś przetrwali i by nasze własne dzieci dały też radę jakoś to przetrwać...
Emir - zdjęcie zamieszczone za jego zgodą.
We wrześniu roczek obchodziła Weronika. Tort był zarówno w Fundacji Dziecko w Centrum z rodzicami, jak i w naszym domu. Weroniczka z bobasa stała się malutką dziewczynką :-))) W swoje pierwsze urodziny wstała. Pięknie siedzi i dość szybko pełza. Wymaga jeszcze rehabilitacji ale postępy są widoczne:-)))
We wrześniu swoje dziesiąte urodziny miała Nicola. Dostała od nas swoje wymarzone rolki. Jeździ po naszym podjeździe i doskonali technikę. Czeka nas jeszcze impreza dla koleżanek. Kiedy - jeszcze nie wiem ... Teraz nie mamy do tego głowy... Nicola ostatnio jest mocno pobudzona. Panie skarżą się w szkole, że szaleje. W domu też bywa różnie... Ograniczyliśmy jej mocno cukier, być może to coś da...
Spotkała nas ostatnio niespodzianka. W naszym domu pojawili się Monika i Dawid Tomczak. W sierpniu się pobierali.Państwo młodzi zamiast kwiatów zażyczyli sobie akcesoria dla niemowląt i małych dzieci. Ich przyjaciele i rodzina byli bardzo hojni :-))). Dziękujemy za chusteczki nawilżone, pieluchy, słoiczki, ubrania, kosmetyki itd... Państwu Młodym życzymy samych szczęśliwych chwil :-))).


We wrześniu poznaliśmy Emira - kolegę Moniki, naszej przyjaciółki - współpracującej z nami na co dzień. Emir pochodzi z Nepalu. Tam prowadził fundację zajmującą się dziećmi ulicy. Zbierał dzieci z ulic Katamandu. Zapewniał im dach nad głową i jedzenie. Emir uważa, że w Polsce nie ma biedy. W Nepalu bieda - to stan zagrożenia życia.. Najbardziej spodobała Mu się Jolka :-))) Jola spokojnie spała w Jego ramionach... Emir kocha dzieci, a one kochają jego :-)))
Ze smutnych rzeczy... Spotkał nas niestety los, wielu rodzin zastępczych... Od dłuższego czasu czujemy się nękani przez rodziców biologicznych jednego z naszych dzieci przyjętych. Jesteśmy nękani oskarżeniami pisanymi do różnych instytucji. Zamiast skupić się na pomocy dzieciom, musimy myśleć, na jaki pomysł ci ludzie jeszcze wpadną.... Jesteśmy nękani ciągłym nagrywaniem w czasie spotkań... bez naszej zgody... Cóż nam zostało.. cierpliwie się tłumaczymy i przynosimy zaświadczenia od specjalistów.
Prowadzimy pogotowie prawie dziewięć lat, w naszym domu gościła prawie siedemdziesiątka dzieci, a ciągle takie postawy nas zdumiewają i jest nam po prostu, po ludzku przykro, gdy ktoś taki się trafi... Szczególnie, że takie działania nikogo nie przybliżą do odzyskania dziecka. Zresztą rodzina zastępcza o charakterze interwencyjnym, nigdy nie zatrzymuje dziecka dla siebie. Ono jest w pogotowiu tylko do czasu podjęcia przez Sąd jakiś decyzji. Jeśli jest to możliwe wraca do swojego domu, jeśli nie, jest umieszczane w rodzinie długoterminowej lub placówce itp.. Średni czas przebywania malucha u nas wg ustawy, nie powinien przekroczyć ośmiu miesięcy... Na szczęście w naszym domu prawie nigdy nie jesteśmy sami. Jest przez siedem godzin dziennie Pani, która nam pomaga, jest wielu wolontariuszy i specjalistów... często przychodzi nasza Pani Koordynator, która dokładnie ogląda i obserwuje dzieci, co jakiś czas Pani z okresowej oceny sytuacji dziecka i kuratorzy. To czynnik chroniący nas.
Trzymajcie za nas kciuki, módlcie się - byśmy to jakoś przetrwali i by nasze własne dzieci dały też radę jakoś to przetrwać...
Emir - zdjęcie zamieszczone za jego zgodą.
